Recenzja filmu

RRRrrrr!!! (2004)
Alain Chabat
Joanna Wizmur
Gilles Conseil
Gaëlle Cohen

Prehistoryczny absurd

Gaśnie światło. Na ekranie pojawiają się napisy, opowiadające historię amerykańskiej 101. Dywizji Piechoty, która broniła się przed siłami Vietkongu przez 9 długich dni. Po chwili, przez którą
Gaśnie światło. Na ekranie pojawiają się napisy, opowiadające historię amerykańskiej 101. Dywizji Piechoty, która broniła się przed siłami Vietkongu przez 9 długich dni. Po chwili, przez którą widz zastanawia się, czy trafił do właściwej sali, pojawia się informacja "Jednak ten film nie ma z tym nic wspólnego". Jeśli ten żart was nie rozbawił, możecie sobie darować oglądanie produkcji Alaina Chabata pt. "Rrrrrrr!!!". Dowcipy w całym filmie są na dość podobnym poziomie, czyli w większości "cienkie jak barszcz". O co w tym wszystkim chodzi? Ano o walkę prymitywnych plemion. Tym razem nie o ogień, ale o inny artykuł pierwszej potrzeby - szampon. Jak wiadomo 35 tys. lat temu Homo Sapiens Sapiens uwielbiali odświeżające kąpiele w strugach wodospadu, oblepieni zachęcającą pianką. Plemiona dzieliły się na Czystowłosych i Brudnowłosych. Ci ostatni, nieszczęśliwi, w brudnych poklejonych dredach, snuli się w poszukiwaniu wciąż nowego sposobu na zdobycie szamponu. Już macie dosyć? A to i tak jeszcze mało absurdalny motyw "Rrrrrrr!!!" (7 "r" i 3 wykrzykniki). Im dalej, tym gorzej. Nie będę jednak zdradzać wszystkiego, bo być może znajdą się ci, którzy zdecydują się obejrzeć film. W każdym razie w wiosce Czystowłosych zostaje popełniona zbrodnia. Pierwsza w historii na dodatek. Dzikusi mają niezłą zagwostkę: po co zabijać, skoro ludzie nie są jadalni? Pierwsze w historii dochodzenie prowadzi przygłupi wódz plemienia, który, z racji połowicznej łysiny, powinien raczej przynależeć do plemienia Rzadkowłosych. "Rrr..." nie jest dobrym filmem choćby z jednego podstawowego powodu - nie wiadomo dla kogo został zrobiony. Dystrybutor nałożył ograniczenie od lat 12., ale nie sądzę, by ten film nadawał się dla młodego widza. Trudno będzie bowiem znaleźć mu tu coś dla siebie. Nie oszukujmy się - nastolatki nie chodzą do kina, aby oglądać prymitywną walkę o szampon, bez szybkich bryk, fajnych odzywek i wyluzowanego modelu lekkiego życia. Zaś dorośli wolą chyba ciekawsze filmy. A przynajmniej zabawniejsze. Chabat znany jest w Polsce jako reżyser drugiej części przygód Asterixa i Obelixa, a także odtwórca roli Cezara. "Rrr..." współtworzył z grupą kabaretową "Robins des Bois". Trzeba przyznać, że film nieco przypomina formułę kabaretu - skecze, mruganie okiem do widowni, absurdalny humor. Niestety wizja, która narodziła się w głowach autorów okazała się zupełnie nieprzetłumaczalna na język filmu. Sceny zamiast być zabawne, są sztuczne. Z biegiem "śledztwa" Czystowłosi zaczynają przypominać bohaterów rodem z amerykańskich filmów policyjnych. Rozumiem, że w zamyśle miała być to parodia, na ekranie wygląda to jednak tak, jakby twórcy nie umieli się oderwać od amerykańskich pierwowzorów i myśleli, że samo wprowadzenie współczesnych kontekstów wystarczy, aby widz się zaśmiewał. A nie wystarczy. To co było świeże i dowcipne w "Asterixie..." w "Rrr..." przypomina niezbyt świeżą padlinę, którą zajadają się bohaterowie. Polski dubbing jest poprawny, ale bez polotu. W rolach głównych słyszymy między innymi Jerzego Krzyszaka, Hannę Śleszyńską oraz Grzegorza Halamę i chyba ich występ jest największą atrakcją. Film jest reklamowany z wykorzystaniem nazwiska Gerarda Depardieu, który tak naprawdę gra małą rólkę i pojawia się na ekranie raptem na 10 minut. Więc nawet dla niego nie warto wybierać się do kina. Ci, którzy liczyli na powtórkę z rozrywki po "Asterixie i Obelixie: Misja Kleopatra" niemiło się rozczarują. "Rrrrrrr!!!" odbija się tylko czkawką.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones